Testowanie - talk to stóp w kremie ZIAJA

Witajcie!

Ostatnio nic mi się nie chciało przez tą pogodę, nawet posta nie umiałam jakoś normalnie skleić, ale dziś się zmusiłam, bo ilez można...

Pogoda ostatnio nam dopisuje, można powiedzieć, że aż za bardzo. Wysokie temperatury czasem niektórym nie sprzyjają, ale w takich sytuacjach też trzeba sobie jakoś radzić :)
Wiadome, gdy jest ciepło, ubywa nam dużo wody dlatego trzeba pamiętać, aby te zapasy uzupełniać na bieżąco!
Dziś post związany będzie z testowaniem dezodorującego talku do stóp w kremie firmy Ziaja.
Chciałam zaopatrzyć się w coś, co zmniejszy potliwość moich stóp, bo niestety mam z tym problem o tej porze roku. 
Talk kosmetyczny jest znany z tego, że wchłania wilgoć, dlatego używany jest jako zasypka dla dzieci, jako ochrona dla pocących się stóp, nawet jako suchy szampon!
Chciałam spróbować nowości, czyli talk w formie kremu.

Ale czy mi pomógł? Zapraszam do dalszej części recenzji. 

Opis produktu:  

(wybaczcie mi jakość zdjęć...)
Kupiony w Tesco za ok 7 zł


Talk zamknięty jest w pomarańczowej tubce, z zamknięciem zatrzaskowym, o pojemności 60 ml. 


Talk jest biały, bardzo gęsty, ma swój specyficzny delikatnie wyczuwalny zapach


Zapewnienia producenta: 
  • Aktywnie zmniejsza pocenie się stóp
  • Intensywnie absorbuje nadmiar wilgoci
  • Zapobiega powstawaniu nieprzyjemnego zapachu
  • Zapewnia długotrwałe uczucie chłodu
  • Idealny dla sportowców
  • Zawiera talk, olejek z trawy cytrynowej i substancję chłodzącą
  • Nie pozostawia śladów na ubraniu
Moja opinia:

Na początku myślałam, że talk w kremie może być skuteczniejszy od tego sypkiego, jednak baaaardzo się rozczarowałam...
Oczywiście przed użyciem umyłam stopy, zastosowałam peeling i dokładnie je wytarłam. Bardzo ciężko było go nakładać. Gdy się go nałożyło za dużo, na stopach zostawały takie białe, zaschnięte kluchy, których nie dało się zetrzeć, ani pocierając ręką, ani ręcznikiem papierowym, ani nawet zwykłym ręcznikiem. Usunąć można go było tylko za pomocą wody. Znowu gdy nałożyłam za mało to ta mała ilość po rozmasowaniu szybko się zasychała na skórze i także zostawiała brzydkie, białe plamy. Przeważnie chodzę w japonkach, dlatego nie chciałam narażać innych na taki widok moich stóp z białymi plamami. Wyglądało to, jakbym miała jakąś grzybicę czy coś w tym stylu. Na paznokciach zbierał się nadmiar wyschniętego, nierozsmarowanego talku i uwierzcie mi, że to nie był fajny widok... Wiadome, ze na spodzie stóp skóra jest inna, przystosowana do styczności z różnymi podłożami i powierzchnia nie jest taka gładka jak na tej drugiej, górnej stronie stopy, dlatego do niego trzeba mieć bardzo idealnie gladkie stopy, żeby nie zrobiły się takie plamy. Użyłam go również do trampek i skarptek i jakaś tam ochrona niby jest. Plam na skarpetkach nie widziałam, moze tylko dlatego, że noszę białe. Jednak wydaje mi się, że sportowcy wyklinaliby ten produkt, gdyby go kiedykolwiek użyli :)

Nie zużyłam nawet pół opakowania i nie mam zamiaru dalej go używać, chyba że do tych trampek... 
Na pewno go drugi raz nie kupię!

Do kupienia w C.H. Tesco, być może drogeriach, bo tam jeszcze się z nim nie spotkałam
Cena: ok 7 zł / 60 ml

Moja ocena: 3 / 10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz