Peeling enzymatyczny LIRENE

Witajcie!
W natłoku obowiązków znalazłam chwilę, żeby nadziergać posta. Ciężko mi teraz znaleźć chwilkę czasu na odpoczynek, ale szczerze stwierdzę - im więcej mam obowiązków, tym więcej jestem w stanie wykonać. Tak! Nowa praca zmusza mnie do dopełnienia obowiązków, nawet jeśli jest ich bardzo dużo, a ja wiem, że sobie poradzę :)

Dziś znów recenzja "szybkiego" produktu, którym jest peeling enzymatyczny od Lirene. W ostatnim czasie można go było kupić w biedronce za niecałe 2 zł, a że ja lubię tego typu kosmetyki, więc postanowiłam wypróbować. Przede wszystkim zwróciłam uwagę na to, że jest to peeling nie wymagający pocierania, a mimo tego złuszcza naskórek i oczyszcza skórę. Podeszłam do tego scepytcznie - czy dał radę? zapraszam do czytania :)


Peeling przeznaczony jest dla każdego typu cery, jednak myślę, że posiadacze cery tłustej i mieszanej powinni być nim najbardziej zainteresowani :)

Kosmetyk zamknięty jest w saszetce o pojemności 10 ml z nacięciem do otwierania. 
Sam peeling jest w postaci kremu-maseczki, ma bladoróżowy kolor, konsystencja przypominająca lekki krem - nie za gęsta, nie za rzadka bez żadnych drobinek peelingujących.
Zapach jest intensywny, wydaje mi się być bardziej kwiatowy niż owocowy, jednak każdy może miec inne zdanie :)





Zapewnienia producenta:


Skład:


Jak się spisał na mojej skórze?

Moja cera niestety nalezy do tych wymagających - w strefie T jest tłusta, okolice oczu, nosa i ust jest mega wrażliwa. Peeling jest przeznaczony dla każdego typu cery więc jak najbardziej mogę go używać. 


 Producent zapewnia oczyszczanie i złuszczanie, ale jak jest z tym w praktyce? Oczyszcza? tak, ale nie zauważyłam złuszczenia, nawet w najmniejszym stopniu. 
Wydaje mi się, że ilość, która jest w saszetce jest za duża, żeby nałożyć na całą twarz. Skóra była zmatowiona, nie była sucha, ładnie pachniała, jednak jeśli ktoś by chciał pozbyć się martwego naskórka z twarzy - ten produkt nie jest dla takiej osoby. Bardziej stwierdziłabym, że jest to fajna maseczka, a nie coś, co może złuszczyć i to bez pocierania. Skóra nie była podrażniona, za to nałozona na twarz dała przyjemne chłodzące uczucie na skórze. 
Peeling nie poruszył mnie za bardzo - oczekiwałam czegoś innego niż to, co mi zaoferował. Przy zakupie był większy entuzjazm niż przy jego używaniu. Nie zaszkodził mi, ale jeśli będę chciała uzyskać taki sam efekt to równie dobrze mogę użyć kremu matującego. 
Jestem bardzo rozczarowana.

Dostępność: Biedronka, Rossman, Natura
Cena: 1,79 zł / 10 ml

Moja ocena: 2/5

Wy też czasem podczas zakupów skusicie się na takie kosmetyki?  Pomogły czy wręcz przeciwnie?



9 komentarzy:

  1. Raczej nie kupię po przeczytaniu twojej recenzji :) Mam peeling Dermo Pharm i jestem zadowolona :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musze go obczaić :D Jak dla mnie szkoda było czasu na testowanie, chociaż i tak niewiele go wtedy straciłam :)

      Usuń
  2. Oj kiepsko się spisał ! Polecam pełnowymiarowy z Lirene taki różowy - ja go bardzo lubię ;)) A najbardziej to polecam Oragnique ;))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli trzeba wbić na jakieś bardziej ogarnięte zakupy :P dzięki za poradę :)

      Usuń
  3. Preferuje normalne drobnoziarniste peelingi :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie miałam go, ale enzymatyczne sa jak dla mnie zbyt delikatne...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie - enzymatyczne dla mnie się nie nadają ;)

      Usuń
  5. Jeszcze nie miała tego produktu , ale po przeczytaniu recenzji raczej nie będe miała, ale możliwe ze na mojej by się przyjęło , zależy od rodzaju skóry , ale jednak zniechęciłaś mnie;*

    OdpowiedzUsuń